Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Można się śmiać z Ronaldo. ale...

Treść

To był mecz rekordów i historycznych wydarzeń. Brazylia pewnie pokonała Ghanę 3:0 i awansowała do ćwierćfinału mundialu, ale nie tylko to było najważniejsze. Bohaterem spotkania był Ronaldo, który pobił 32-letni rekord Niemca Gerda Muellera i wyszedł na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców mistrzostw świata. W sposób najlepszy z możliwych odpowiedział wszystkim, którzy więcej mówili o jego nadwadze niż o umiejętnościach.Brazylia - to paradoks - nie rozegrała jeszcze w niemieckim mundialu ani jednego wspaniałego i porywającego spotkania, które zostałoby w pamięci na dłużej.
Gra skutecznie, pewnie, zdecydowanie, ale nie prezentuje wszystkiego tego, czego oczekują od niej kibice: technicznych sztuczek, wyjątkowych fajerwerków czy jedynych w swoim rodzaju zagrań. Przyczyn jest kilka, na pewno "Canarinhos" starają się mądrze rozkładać siły, by zachować je na cały turniej. Poza tym dotychczasowi rywale nie zmusili ich do zaprezentowania całego arsenału umiejętności. Owszem, Chorwacja, Australia, a także Ghana toczyły z nią chwilami wyrównany bój, miały swoje szanse, ale to za mało. Jeśli zatem Brazylia prezentuje tylko 60-70 procent tego, co umie, to pewnie nikt nie będzie w stanie jej zagrozić. Jeśli... będzie potrafiła zagrać na 100 procent. To jedyny warunek. We wtorek Ghana nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Najpierw straciła bramkę już w 5. minucie, pod koniec pierwszej połowy kolejną, która nie powinna zostać uznana z powodu ewidentnej pozycji spalonej Adriano. To następna znacząca pomyłka sędziego na tych mistrzostwach, w dużej mierze warunkująca wydarzenia na boisku. Słowacki arbiter Lubos Michel skrzywdził mocno Afrykańczyków jeszcze raz, gdy wyrzucił z boiska za drugą żółtą kartę Asamoaha Gyana. Owszem, Ghańczyk przewrócił się w polu karnym bez kontaktu z przeciwnikiem, ale szybko wstał, chcąc przekonać sędziego, iż nie celowo. Ten był niewzruszony, wyciągnął żółty, w konsekwencji czerwony kartonik. Czy tak ma wyglądać duch gry? Czy piłkarz już nie ma prawa stracić równowagi, nie będąc posądzonym o oszustwo? Trener Ghany, Ratomir Dujkovic, tak mocno protestował przeciw decyzjom sędziego, że został przez niego odesłany na trybuny. - Powiedziałem mu, że byłoby uczciwiej, gdyby od razu założył koszulkę Brazylii - przyznał Serb.
Oczywiście, mistrzowie świata nie dlatego wygrali, że pomagał im arbiter - to byłby niesprawiedliwy osąd. Zwyciężyli, gdyż byli lepsi, potrafili w decydujących momentach zagrać genialnie.
Ustanowili także po drodze kilka rekordów. Triumfowali po raz 11. z rzędu w mundialu - ten wyczyn co chwilę poprawiają. Ronaldo zdobył swą 15. w karierze bramkę w mistrzostwach, dzięki czemu poprawił o jedno trafienie najlepszy wynik należący dotąd do Gerda Muellera. Niemiec po meczu szczerze pogratulował młodszemu koledze: - To wspaniała sprawa na trzech turniejach grać na tak wysokim poziomie i strzelać tyle bramek - przyznał, dodając, iż dla niego prawdziwym bohaterem jest Francuz Just Fontaine, który w czasie jednego tylko mundialu zdobył 13 goli. Sam Ronaldo, o którym długo pisało się tylko źle, naśmiewając się z jego nadwagi, wytykając tryb życia etc., udowodnił, że można na niego liczyć. Że jest, jaki jest, ale w piłkę potrafi grać jak mało kto. - Gram pod presją, kibice wymagają ode mnie wiele, ale to tylko pomaga mi pokazać wszystko, co umiem - skwitował as Realu Madryt.
Trafienie Adriano było z kolei dwusetnym dla Brazylii w finałach MŚ. Nikt nie może pochwalić się taką zdobyczą. A Ronaldo i Cafu zapisali na koncie 16. wygraną w mistrzostwach - to też rekord. 36-letni Cafu nie omieszkał powiedzieć, że obaj zawdzięczają to pracy ludzi, którzy w najtrudniejszych nawet sytuacjach nie tracą odwagi i wiary. Wszystkie te osiągnięcia "Canarinhos" będą mogli jeszcze poprawić. Mierzą przecież w mistrzostwo świata, by cel ten zrealizować, muszą jeszcze zagrać trzy mecze. Najbliższy - w ćwierćfinale - z Francją. Najtrudniejszy z dotychczasowych.
Piotr Skrobisz

'Nasz Dziennik" 2006-06-29

Informacja z serwisu www.iap.pl

Autor: ab